- Gotowa na wycieczkę po wspomnieniach? - zapytałem, wchodząc po cichu do pokoju Seleny kilka dni później. Oczywiście odkąd do mnie przyjechała miała swój osobny pokój, bo chyba żadne z nas nie sądziło, że będziemy potrafili po tym wszystkim spać w jednej sypialni.
Sel stała odwrócona do mnie plecami, zakładała na siebie bluzę. Od momentu, gdy tutaj przyjechała, zaczęła znów ubierać się tak, jak dawniej, co bardzo mnie cieszyło, bo jakby nie patrzeć, było małym postępem w powrocie mojej dziewczyny do normalności.
- Chyba tak - odpowiedziała, odwracając się do mnie. Starała się uśmiechać i choć jej to nie wychodziło to wyglądała całkiem inaczej niż jeszcze kilka dni temu. Po naszej rozmowie stała się trochę jakby szczęśliwsza, nie wydawała się już tak przygnębiona i nieobecna, za to wyglądała, jakby wróciła do niej jakaś cząstka nadziei na powrót do normalności. Oczywiście były to minimalne zmiany, ale ja dostrzegałem nawet takie drobnostki i cieszyłem się każdą zmianą, która nastawała w zachowaniu Seleny.
Wiedziałem, że muszę się cieszyć chwilą, bo niedługo wszystko może się zmienić.
W ciszy wyszliśmy z jej pokoju, opuściliśmy dom. Wsiadając do samochodu miałem jeszcze pewne wątpliwości czy to wszystko się uda i czy jedziemy w odpowiednie miejsce, ale teraz nie było już odwrotu. Jeśli się na to zdecydowaliśmy to mogło to jedynie polepszyć sprawę.
Jako pierwsze miejsce postanowiłem wybrać dom Rodriguezów. Przecież było to miejsce, w którym spotkaliśmy się po raz pierwszy i właśnie jako pierwsze przyszło mi na myśl. Chciałem ułożyć tę naszą trasę jak najbardziej chronologicznie, żeby Sel nie czuła się skołowana w tym wszystkim, o czym miałem zamiar jej opowiedzieć.
Także było to pierwszym miejscem, w którym się razem pojawiliśmy.
- Pewnie wcale nie pamiętasz tego miejsca, hm? - zapytałem dziewczyny, mimo wszystko z uśmiechem na ustach. Dla niej była to wycieczka, która miała jej w jakiś sposób przypomnieć o mnie, zaś dla mnie to była podróż po wszystkich najważniejszych, najmilszych wspomnieniach, które miałem w głowie. To wszystko sprawiało, że zaczynałem myśleć o tym, jak się poznaliśmy, co się z nami działo przez ten cały czas aż dotarliśmy do miejsca, w którym teraz jesteśmy.
- Nie czuję, jakbym kiedyś już tutaj była - przyznała Sel, wpatrując się w dom i jego okolicę.
- A chcesz, żebym opowiedział ci, co dokładnie się tutaj wydarzyło? - zapytałem, na co ona ochoczo pokiwała głową. - No to, wszystko wydarzyło się jakoś na początku stycznia. Państwo Rodriguez zaprosili mnie wtedy do siebie na kolację. Kiedy przyjechałem, ty siedziałaś już przy stole. Pojawiłaś się tu chwilę wcześniej razem z ciotką i wujkiem, u których wtedy mieszkałaś. Wyglądałaś na kompletnie znudzoną wszystkim, co się tam działo - zaśmiałem się na samo wspomnienie Seleny, która próbowała ukryć niezadowolenie pod krzywym uśmiechem. - Pamiętam, że miałem miejsce zaraz obok ciebie. Przez całą kolację przyglądałem ci się, gdy nie zwracałaś na mnie uwagi. Od razu przyciągnęłaś mój wzrok, zainteresowałaś mnie. Ale dopiero pod koniec kolacji odważyłem się do ciebie odezwać, nawet wymieniliśmy się numerami telefonów. Tak się to wszystko między nami zaczęło.
Obserwowałem jej reakcję na całą tę historię. Słuchała jej bardzo uważnie, a po jej usłyszeniu nawet się zaśmiała.
- Nie no, całkiem romantycznie - powiedziała, a ja od razu się rozluźniłem.
- Czasami jak o tym myślę, to był to chyba jeden z lepszych dni w moim życiu. I pamiętam, jak bardzo zestresowany byłem, gdy pierwszy raz się do ciebie odezwałem - przyznałem się.
- Wyglądałam aż na taką sukę? - zapytała, przyglądając się jeszcze raz domowi, przed którym się znajdowaliśmy.
- Wręcz przeciwnie. Bałem się, że jestem dla ciebie niewystarczający.
Spojrzała na mnie.
- Czyli jednak uważałeś mnie za sukę.
Przewróciłem oczami, uśmiechając się.
- To jak, jedziemy gdzieś dalej? - zapytałem, całkowicie zmieniając temat.
- Tak, jasne, możemy - odpowiedziała, idąc już do samochodu.
Następnym miejscem, do którego planowałem ją zabrać był park, w którym umówiliśmy się po raz pierwszy. Zaparkowałem samochód w tym samym miejscu, co tamtego dnia i ruszyłem z Seleną pod fontanny, czyli tam, gdzie wtedy na nią czekałem.
Gdy już tam dotarliśmy, Selena od razu podeszła do wody i zatopiła w niej dłoń. Nie odezwała się, ale ponownie bardzo uważnie przyglądała się miejscu, w którym się pojawiliśmy. Zauważyłem, że chyba nic jej to nie przypomina, więc zacząłem opowiadać.
- To było miejsce, w którym umówiliśmy się na nasze pierwsze spotkanie - powiedziałem, siadając na krawędzi fontanny, a Selena po chwili zdecydowała się na to samo. - To było następnego dnia po kolacji u Rodriguezów. Rano napisałrm do ciebie wiadomość, czy może nie chciałabyś się ze mną spotkać. Dopóki nie odpisałaś nie odszedłem nawet na moment od telefonu. Bałem się, że mnie odrzucisz, że nie będziesz chciała się ze mną zobaczyć. Na moje szczęście napisałaś, że chętnie spędzisz ze mną czas. A wyczekiwałem tego spotkania, jak chyba nigdy wcześniej.
Przez chwilę panowała między nami cisza, chciałem dać Selenie czas do pomyślenia nad tym wszystkim. I to właśnie ona odezwała się jako pierwsza.
- Co robiliśmy, gdy już się tutaj pojawiłam? - zapytała. Nic nie cieszyło mnie tak bardzo, jak fakt, że Selena interesowała się naszą wspólną przeszłością.
- Pamiętam, że ty zaczęłaś pytać. Chciałaś wiedzieć, kim jestem, czym się zajmuję. I to właśnie zaprowadziło nas do kolejnego miejsca, które razem odwiedziliśmy. Chciałem ci to sam pokazać, zademonstrować - odpowiedziałem, spoglądając na nią. Siedziała obok mnie z rękami ułożonymi na kolanach. Miała pochyloną głowę i przyglądała się swoim dłoniom.
- Pójdziemy też do tego miejsca? - spytała cicho po chwili ciszy.
- Jasne, jeśli tylko tego chcesz... - byłem zaskoczony tym, jak bardzo chciała poznać naszą przeszłość. To była dość spora zmiana w jej nastawieniu.
Jeszcze moment spędziliśmy w parku, a potem ruszyliśmy na stadion dokładnie tą samą drogą, którą zmierzaliśmy tam przy pierwszym spotkaniu.
- Idzimy na Camp Nou? - zapytała nagle Selena, co mnie niemało zszokowało. Nie miałem pojęcia, skąd mogła o tym wiedzieć skoro, jej jeszcze o tym nie powiedziałem.
- Skąd wiesz? - zapytałem, mając ogromną nadzieję, że to jakiś przejaw powrotu jej pamięci.
- Chciałeś mi wtedy pokazać, czym się zajmujesz. Więc tak przypuszczam, że chciałeś mnie zabrać właśnie tam - odpowiedziała, delikatnie się uśmiechając. Za to mnie mina lekko zrzedła, gdy zrozumiałem, że ta myśl była tylko efektem jej logicznego myślenia, a nie powrotem wspomnień. Jednak nie chciałem dać jej tego odczuć.
- I właśnie się tam wybieramy - powiedziałem z uśmiechem.
Spacer nie zajął nam długo. W tym czasie Selena zdążyła zapytać o kilka istotnych spraw, co tylko poprawiło mi humor. W końcu miałem świadomość, że ona naprawdę chce powrotu do tego, co było dawniej.
Jednak, gdy weszliśmy na teren stadionu, Selena momentalnie zrobiła się lekko markotna. Wszyscy się z nią witali, uśmiechali się, więc rozumiałem jej speszenie. Szczególnie w momencie, gdy musiałem porozmawiać z sekretarką na temat naszego wejścia na boisko, spoglądała na wszystkie strony, byle tylko nie musieć patrzeć na dziewczynę za biurkiem.
Wszystko znów się zmieniło, gdy ponownie zostaliśmy sami. Znowu zrobiła się pogodna, jakby nastrój sprzed chwili nie miał w ogóle miejsca.
Gdy tylko znaleźliśmy się na boisku, przypomniał mi się jeden ważny szczegół z naszego pierwszego spotkania.
- Chodź, chcę ci coś pokazać - powiedziałem do dziewczyny, gdy ta stojąc na murawie oglądała stadion z tej perspektywy. Usłyszała mój głos i zaprzestała tego, idąc za mną.
Weszliśmy do tunelu prowadzącego do szatni i zatrzymaliśmy się dopiero tam. Stanęliśmy przed ścianą, na której uwiecznieni zostali wszyscy piłkarze Blaugrany.
- Kojarzę to miejsce - stwierdziła nagle Selena po dłuższej ciszy, a ja od razu pomyślałem, że najzwyczajniej w świecie się przesłyszałem. - Pokazywałeś mi kiedyś tę ścianę?
- Tak. Wtedy pierwszego dnia, pokazałem ci ją, żebyś sama mogła się domyśleć, kim jestem - powiedziałem, nie mogąc wyjść z zaskoczenia, wywołanego jej nagłym przypomnieniem sobie czegokolwiek.
- Jakby... coś z tego pamiętam. Ale to nie był ten sam obrazek, prawda? - zapytała,
- Prawda. Tamten zmienili kilka dni później - przyznałem zszokowany.
To był cholernie wielki krok w stronę odzyskania jej pamięci. Przypomniała sobie już jedną rzecz, teraz będzie już tylko łatwiej.
- Nie wierzę, że to się dzieje - szepnęła, jeszcze raz spoglądając na ścianę.
- Uwierz, że ja też - przyznałem.
Na kilka kolejnych minut zapanowała między nami cisza. Chyba żadne z nas nie wiedziało, jak ma się zachować, co powiedzieć.
Aż wreszcie Selena postanowiła przejąć inicjatywę.
- Chciałabym teraz pograć sobie w piłkę na tym boisku, ale chyba to nie byłby najlepszy pomysł - stwierdziła, ruszając z powrotem w stronę murawy.
Oczywiście dogoniłem ją, gdy stąpała już po trawie.
- Może gra w piłkę to nie zbyt udany pomysł, ale co byś powiedziała na lody w jakiejś dobrej lodziarni? - zapytałem, stając przed nią. Uniosła na mnie wzrok i spróbowała się uśmiechnąć.
- Czyżbyśmy już skończyli naszą wycieczkę po wspólnych wspomnieniach? - spytała.
Uśmiechnąłem się do niej szeroko, gdy oboje ruszyliśmy do wyjścia ze stadionu.
- O nie, moja droga. To dopiero początek. Lodziarnia to też miejsce naszych wspólnych wspomnień - odpowiedziałem.
*3*